W 2024 roku Polacy sprowadzili do kraju imponującą liczbę używanych samochodów – aż milion. To najwyższy wynik od dekady. Tylko w lipcu liczba rejestracji pojazdów osobowych i lekkich dostawczych przekroczyła 87 tys., podał Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Prognozy sugerują, że do końca roku na polski rynek wtórny trafi od 940 do 960 tys. pojazdów z importu.
Stare i często w kiepskim stanie
Jednak sprowadzane samochody to często pojazdy mocno wysłużone. Ponad połowa z nich ma ponad dziesięć lat, a tylko mniej niż 10 proc. to auta młodsze niż czteroletnie. W 2024 roku średnia wieku pojazdów sprowadzanych do Polski wyniosła 12,3 roku.
Co więcej, stan techniczny tych aut budzi wiele wątpliwości. Według firmy autoDNA połowa sprawdzanych przez nich samochodów ma ukryte uszkodzenia lub problemy techniczne. Po zakupie takiego auta zdarza się, że problem goni problem i początkowa radość szybko ustępuje miejsca nieograniczonej wściekłości.
Licznik do tyłu
Niestety, manipulowanie przy sprzedaży używanych samochodów to zjawisko powszechne. „Rzeczpospolita” alarmuje, że aż 70–80 proc. sprowadzanych do Polski pojazdów ma cofnięty licznik. Dodatkowo 70 proc. kupujących doświadczyło oszustw ze strony sprzedających.
Po połączeniu wszystkich nieprzyjemnych okoliczności doskonale widać, jak trudno kupić sprawdzony, bezpieczny pojazd.
Skąd do Polski trafiają używane samochody?
Najwięcej importowanych samochodów pochodzi z Niemiec – od stycznia do lipca sprowadzono ich stamtąd 295 tys. Kolejne miejsca zajmują Francja z wynikiem 59,3 tys. oraz Belgia, z której przywieziono 42,1 tys. aut.
Te dane potwierdzają, że rynek używanych samochodów w Polsce wciąż opiera się głównie na imporcie z krajów Europy Zachodniej. Choć w Polsce Zachód nadal bywa synonimem luksusu, to akurat jakość sprowadzanych aut często pozostawia wiele do życzenia.