Nad automatami paczkowymi kłębią się czarne chmury. Obecnie takie urządzenia, których w Polsce stoi mnóstwo, mogą być umieszczane niemal bez żadnych ograniczeń. Niektóre są postawione w sposób mocno nieprzemyślany.
Zdarza się, że na osiedlu paczkomat stoi tuż obok śmietnika. Nie tylko jest to nieprzyjemne miejsce do odbierania paczek, ale także blokada przestrzeni, w której wcześniej mieszkańcy składowali stare meble, a kierowcy parkowali.
Rząd reaguje na problem
Ministerstwo Rozwoju i Technologii przyznaje, że nie ma pełnej kontroli nad lokalizacją tych urządzeń. Jednak, w odpowiedzi na dezyderat Komisji ds. Petycji Sejmu RP, zagadnienie zostanie ponownie przeanalizowane.
Kwestia uciążliwości lokalizacji pojawiła się w petycji jednej z mieszkanek, która narzekała na paczkomat postawiony tuż przy jej działce. Główne problemy z tym związane to parkujące co chwilę samochody notorycznie blokujące chodnik, hałasujące drzwiczki do paczkomatu oraz kamery naruszające prywatność.
Kobieta zasugerowała wprowadzenie obowiązku uzyskania pozwolenia na budowę w takich przypadkach. Dziś zgodnie z prawem budowlanym budowa paczkomatów nie wymaga jakichkolwiek zgód organów, o ile wysokość automatów nie przekracza 3 m. Prawo więc jest w tej materii dość liberalne i przez to otwiera drzwi do nadużyć.
Wrocław świeci przykładem
Wrocław znalazł sposób na uporządkowanie kwestii stawiania paczkomatów, zawierając w 2021 roku porozumienie z firmą InPost. Jak wyjaśnił Jakub Mazur, wiceprezydent Wrocławia, było to pierwsze tego typu rozwiązanie wprowadzające procedury dotyczące umiejscowienia tego typu urządzeń.
„InPost, mimo że mogła stawiać swoje automaty na podstawie negocjacji z właścicielami gruntów, zdecydowała się na współpracę z miastem, by dopasować paczkomaty do krajobrazu i uporządkować ten rynek” – oznajmił Mazur. Dzięki temu automaty nie będą już aż tak bardzo szpeciły otoczenia.