Od połowy sierpnia obowiązują przepisy, które mają zwiększyć ochronę dzieci w szkołach oraz innych placówkach zajmujących się małoletnimi. Wprowadzono je w ramach ustawy „Kamilka”, która powstała po tragicznym wydarzeniu w Częstochowie. 8-letni Kamil, maltretowany przez partnera matki, zmarł po brutalnym znęcaniu się nad nim.
Minister edukacji, Barbara Nowacka, zapowiedziała, że od października kuratorzy rozpoczną kontrole szkół. Będą one obejmować m.in. weryfikację, czy pracownicy placówek oświatowych nie mają na swoim koncie wyroków. W ramach nadzoru będą także monitorować, jak nowe przepisy „lex Kamilek” są wdrażane i przestrzegane.
Musi być niekarany
Jednym z nowych wymogów, który wzbudza największe kontrowersje, jest konieczność przedstawienia zaświadczenia o niekaralności przez wszystkich pracowników szkół, w tym również woźnych. Dokument trzeba uzyskać odpłatnie w sądzie.
Horna-Cieślak zapowiedziała, że przepisy mogą być jeszcze zmieniane, aby zwolnić z tego obowiązku np. wolontariuszy czy stażystów. Istnieje także sugestia, aby zaświadczenia były wymagane również od sprzątaczek czy kierowców biorących udział w wycieczkach szkolnych.
Nowe przepisy wprowadziły m.in. obowiązek zgłaszania wszelkich przejawów hejtu, w tym hejtu internetowego, bezpośrednio na policję. Koniec z ukrywaniem przejawów agresji po kątach. Każdy taki przypadek ma być natychmiast napiętnowany.
Koniec nieformalnego kontaktu nauczycieli z uczniami
Nowe przepisy wpłynęły również na sposób komunikacji między szkołą a rodzicami. W niektórych placówkach nauczyciele zostali zobowiązani do zamknięcia grup internetowych i komunikatorów wykorzystywanych do kontaktu z rodzicami i uczniami.
Komunikacja ma odbywać się jedynie osobiście, telefonicznie lub poprzez dziennik elektroniczny. Ta zmiana również budzi mieszane uczucia wśród rodziców, bo niektórzy uważają, że wcześniejsze rozwiązanie było wygodniejsze.