Minister edukacji Barbara Nowacka wywołała zaskoczenie swoją propozycją dotyczącą organizacji lekcji religii. Już dużo mówiono o ograniczeniu lekcji religii finansowych z budżetu państwa z dwóch do jednej w tygodniu. Teraz pojawił się jeszcze inny pomysł.
Ten drugi pomysł zakłada, aby od 1 września 2025 roku jedna z dwóch tygodniowych lekcji religii odbywała się w salach katechetycznych przy parafiach, natomiast druga tak jak teraz – w szkołach.
Kto za to zapłaci?
Jednym z głównych pytań, jakie od razu pojawiły się wokół tej propozycji, jest kwestia finansowania. Dotychczas to MEN finansowało zajęcia religii w szkołach, jednak czy to samo powinno dotyczyć lekcji organizowanych na plebaniach? A może to rodzice, podobnie jak przy zajęciach pozalekcyjnych, powinni pokrywać te koszty?
Nauczanie religii w szkołach odbywa się na podstawie konkordatu, który podpisano między Polską a Stolicą Apostolską w 1993 roku. To strona kościelna odpowiada za program nauczania i dlatego jest to inna sytuacja niż w przypadku standardowych zajęć dodatkowych, np. lekcji muzyki czy sportu.
Czy propozycja Nowackiej łamie konkordat?
W art. 12 konkordatu zapisano, że nauczanie religii w publicznych szkołach organizuje się zgodnie z wolą zainteresowanych, w ramach planu zajęć szkolnych. Jednak przepisy konkordatu nie precyzują liczby godzin religii w szkołach. Dzisiaj program nauczania religii katolickiej wymaga dwóch godzin tygodniowo, jednak interpretacja konkordatu w kontekście przenoszenia zajęć na plebanie wciąż budzi wątpliwości.
Nie wiadomo także, czy w przyszłych negocjacjach między rządem a Watykanem Kościół zaakceptuje interpretację, zgodnie z którą liczba godzin religii nie jest sztywno określona.
Ze szkoły na plebanię
Propozycja minister Nowackiej spotkała się z mieszanymi reakcjami. Z jednej strony rodzice mocno zaangażowani w religijne wychowanie swoich dzieci obawiają się problemów logistycznych związanych z koniecznością dowożenia ich na plebanię. Z drugiej, Kościół od lat przyzwyczajony do nauczania religii w szkołach może nie być zadowolony z potrzeby organizowania zajęć w salach katechetycznych.
Na razie mamy do czynienia z impasem. Obie strony – rodzice i Kościół – czekają na rozwój sytuacji.