Trzy dni po nieudanym meczu przeciwko Politechnice Warszawskiej, Cerrad Czarni Radom rozegrali kolejne spotkanie z niżej notowanym rywalem. Po meczu przeplatanym okresem dobrej i złej gry, radomscy siatkarze mogli dopisać do ligowej tabeli trzy punkty. Wygrana 3:1 i zgarnięcie pełnej puli przez podopiecznych trenera Raula Lozano może być zapowiedzią dobrej gry i trampoliną do kolejnych zwycięskich spotkań. Może, ale nie musi, bo optymizmem jeszcze nie wieje.
Radomianie mieli mało czasu, aby otrząsnąć się po dotkliwej porażce ze stołeczną Politechniką. W minioną środę drużyna Cerrad Czarnych przegrała na własne życzenie z dobrze dysponowanym rywalem. Czasu na odpoczynek było mało, bo już w sobotę radomscy siatkarze mieli stoczyć kolejny pojedynek o punkty z AZS-em Częstochowa.
Drużyna z Jasnej Góry to teoretycznie rywal z niższej półki. Zespół okupuje obecnie przedostatnie miejsce w tabeli Plusligi z czterema zwycięstwami w siedemnastu meczach na koncie. Jednak po przegranym przez radomian środowym spotkaniu z Politechniką Warszawską Wojciech Żaliński z dużym dystansem podchodził do sobotniego meczu z Częstochową. Podkreślał, że jeżeli rywal jest niżej notowany w tabeli to nie oznacza, że zwycięstwo jest na wyciagnięcie ręki. Zespół z Częstochowy ostatnich spotkań nie może zaliczyć do udanych. Jednak do Radomia przyjechali z optymizmem i bez kompleksów.
Mecz pomiędzy Radomiem a Częstochową w hali radomskiego MOSiR-u tradycyjnie obserwował komplet widzów. Również rywal podopiecznych trenera Raula Lozano mógł liczyć na doping swoich kibiców, którzy przyjechali do Radomia liczną grupą.
Łatwo o pełną pulę w tym meczu na pewno nie było. Radomscy kibice, którzy mieli nadzieję na zwycięstwo Czarnych w trzech setach mogli się przeliczyć. Sobotnie spotkanie z Częstochową toczyło się falami. Radomianie zyskiwali kilkupunktową przewagę, po czym bardzo szybko ją tracili. Wzloty i upadki w tym meczu przede wszystkim dają do myślenia trenerowi „wojskowych”, który musi znaleźć sposób na uniknięcie takiej niezdrowej fali wzrostu i spadku formy w ciągu jednego spotkania. Pierwsze dwie partie były bardzo wyrównane i właściwie końcówki decydowały o zwycięstwie, najpierw Cerrad Czarnych, a następnie AZS Częstochowy. Błędy własne radomian wciąż są zbyt często popełnianie. Słabe przyjęcie podopiecznych trenera Raula Lozano również jest piętą achillesową radomskiego zespołu.
Kibice wciąż liczą na powrót fantastycznej dyspozycji Wojtka Żalińskiego z pierwszej fazy rundy zasadniczej. Przyjmujący Czarnych nie gra już tak, jak przed kilkoma miesiącami. Zmienna forma atakującego Bartłomieja Bołądzia również jest do wypracowania przez szkoleniowca „wojskowych”. Zwycięzców się nie sądzi, więc warto dzisiejszego wieczoru cieszyć się z triumfu Czarnych i mieć nadzieję, że odnajdą swoją dobrą grę z początku sezonu. MVP tego pojedynku został przyjmujący Cerrad Czarnych, Artur Szalpuk.
Dzięki wygranej za trzy punkty z AZS-em Częstochową oraz porażce Jastrzębskiego Węgla, radomianie awansowali o jedną lokatę w tabeli i obecnie plasują się na szóstej pozycji. Podopiecznych trenera Raula Lozano czeka teraz wyjazd do Olsztyna, gdzie 19 lutego podejmą miejscowy Indykpol.