W środę rozegrano dwa zaległe mecze w IV lidze. W meczu o utrzymanie LKS Promna pokonał Szydłowiankę Szydłowiec 4:2, a Broń Radom na własnym stadionie wygrała z Prochem Pionki 1:0.
Największą stawkę miał bez wątpienia mecz w Promnej, gdzie miejscowy LKS zmierzył się z Szydłowianką Szydłowiec. Przed spotkaniem obydwie drużyny sąsiadowały ze sobą w tabeli i zwycięzca tego pojedynku mógł znacznie przybliżyć się do utrzymania w IV lidze. Mecz lepiej rozpoczęli goście, bo już w 5. minucie bramkę strzelił Kamil Lewiński. Szybko wyrównującego gola zdobył Mateusz Majewski, a tuż przed przerwą drugą bramkę dla gospodarzy zdobył Daniel Barzyński. W drugiej połowie obydwie drużyny miały dużo sytuacji podbramkowych, ale to gospodarze byli skuteczniejsi . W 80. minucie trafił Dominik Sokół, a pięć minut później ponownie Majewski. Pojedynek zakończył się wynikiem 4:2, bo w doliczonym czasie gry rzut karny na gola zamienił Lewiński.
– Początek meczu nam nie wyszedł. Być może wyszliśmy zbyt zestresowani. Z biegiem czasu zaczęliśmy grać coraz lepiej, tworzyliśmy sobie sytuacje i podsumowując ten mecz to wydaje mi się, że byliśmy lepszą drużyną piłkarsko, indywidualnie. Wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie i cieszymy się, bo to jest ważne zwycięstwo, które przybliża nas do pozostania w IV lidze – mówi Marcin Sikorski, trener LKS-u Promna.
– Znaliśmy wagę tego meczu i to jak będzie on ważny w kontekście dalszego utrzymania. Zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku i walki, a dołożyliśmy do tego trochę grania w piłkę i efekt tego jest taki, że drużyna zdobyła bardzo ważne 3 punkty – cieszy się zawodnik gospodarzy, Kamil Molga.
– Sam miałem sytuacje i mogłem tutaj strzelić z 5 bramek i wtedy pewnie inaczej by to wyglądało. Chciałbym pogratulować drużynie z Promnej, bo z przebiegu całego meczu była od nas drużyną lepszą, bardziej konsekwentną i skuteczniejszą – dodaje Kamil Lewiński.
Zdecydowanie mniej emocjonujące spotkanie obejrzeli kibice na stadionie przy ul. Narutowicza, gdzie Broń Radom zmierzyła się z Prochem Pionki. W meczu padła tylko jedna bramka, a jej autorem był Michał Bojek. Wynik mógł być wyższy, ale w doliczonym czasie gry rzutu karnego nie wykorzystał Piotr Nowosielski.
– W pierwszej połowie mój zespół realizował założenia taktyczne, przeszkadzaliśmy Broni jak tylko mogliśmy. Stworzyliśmy sobie 2-3 okazje do kontry, ale tak jak w poprzednich meczach zabrakło nam zimnej głowy, dokładnego podania. W przerwie dwie wymuszone zmiany – Mateusza Kołodzieja i Kamila Denkiewicza spowodowały, że jakość naszej gry spadła i po przerwie gospodarze byli drużyną lepszą, stworzyli sobie 2-3 stuprocentowe okazje i zasłużenie wygrali to spotkanie- ocenia Mariusz Sztobryn, trener Prochu Pionki.
– Można się dziwić, że Proch Pionki zajmuje to miejsce w tabeli, które zajmuje, bo stworzył nam bardzo trudne warunki. Piłkarze przeciwstawili się bardzo mocno. W pierwszej połowie w akcjach oskrzydlających wszystkie dośrodkowania były wybijane przez linię obrony przeciwnika. Po przerwie udało nam się zdobyć jedną bramkę – Michał Bojek w końcu strzelił. Mieliśmy jeszcze kilka dogodnych szans, ale nic nie chciało wejść – mówi Dariusz Różański, trener Broni Radom.
– W tym meczu stworzyliśmy nieliczne sytuacje, ale niestety naszą bolączką w tej rundzie i całym sezonie jest brak skuteczności. Ciężko wygrywać mecze, jak nie strzelamy bramek – komentuje bramkarz Prochu, Michał Majos.
– Wydaje mi się, że mecz nie porywał. Były jakieś sytuacje z naszej strony, generalnie był to mecz wyrównany, ale z lekką naszą przewagą. Wykorzystaliśmy jedną sytuację, mieliśmy jeszcze karnego, ale nie wpadło – dodaje Emil Więcek z Broni Radom.
Do zakończenia sezonu IV ligi pozostały dwie kolejki.