W ubiegły weekend byliśmy świadkami najbardziej emocjonującej rundy tegorocznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. O widowiskowości 51. Rajdu Dolnośląskiego świadczyły zacięte pojedynki, które rozgrywane były do ostatnich metrów tej imprezy. Bohaterami jednego z takich pojedynków byli Łukasz Byśkiniewicz i Tomasz Borko. Załoga Opla Adama R2 obsługiwanego przez zespół MSZ Racing wywalczyła fantastyczne drugie miejsce w klasie czwartej.
Rywalizacja w „ośce” od samego początku stała na niezwykle wysokim poziomie. Wisienką na torcie była walka Łukasza Byśkiniewicza i Tomasza Gryca o drugie miejsce, którą ostatecznie, różnicą zaledwie 0,2 sekundy zwyciężył popularny Byśki! Trzecie podium w tym sezonie pozwoliło Łukaszowi i Tomkowi umocnić się na fotelu wiceliderów klasy czwartej oraz zmniejszyć różnicę do lidera.
– Na takie rajdy wszyscy czekają! Takie widowiska to kwintesencja tego sportu. Łukasz z Tomkiem wytrzymali ciśnienie do końca i stanęli na drugim stopniu podium, co jest świetnym osiągnięciem. Kluczową rolę w tym rajdzie odegrał przejeżdżany trzykrotnie odcinek Duszniki Arena. Niestety, na ostatnim spotkaniu z tym bardzo trudnym oesem do mety nie dotarli Maciej Lubiak i Maciej Wisławski, którzy do tego momentu świetnie radzili sobie w klasie Open N. Tego samego odcinka nie ukończyły także takie sławy, jak Bryan Bouffier czy Dominik Butvilas, co świadczy tylko o tym, jak wymagająca była to próba. Tak czy siak, cieszymy się z bardzo dobrego tempa naszych obydwu załóg i czekamy na więcej – mówi Jakub Wysocki z MSZ Racing.
Koniec Rajdu Dolnośląskiego nie oznacza dla zespołu MSZ Racing odpoczynku, lecz jeszcze więcej pracy, gdyż już w następny weekend zobaczymy ich na trasie Rally di Roma Capitale, przedostatniej rundy mistrzostw Europy. Jako liderzy klasy ERC Junior U27 wystartują tam Aleks Zawada i Grzegorz Dachowski. Triumfatorzy Rajdu Barum mają przed sobą tylko jeden, choć niezwykle trudny cel – chcą utrzymać prowadzenie w juniorskim czempionacie i powiększyć swoją przewagę nad bardzo szybkimi rywalami.
– Prowadzenie w mistrzostwach Europy to naprawdę niesamowite uczucie. Po zwariowanym Rajdzie Barum przed nami kolejny asfaltowy rajd, który dla wszystkich jest nowością, gdyż po raz pierwszy będzie rundą ERC. Różnica między nami a Chrisem Ingramem jest niewielka. Żaden z nas nie będzie chciał odpuścić w walce o tytuł, dlatego czekają nas niesamowicie ciekawe i trudne zawody. Trzymajcie za nas kciuki – mówi Aleks Zawada.