Porażką zakończyły ligowe granie w bieżącym roku szczypiornistki APR-u Radom. Radomianki przegrały z MKS-em Karczew 25:29, co sprawia, że pozostaną one na siódmym miejscu w tabeli I ligi kobiet gr. C.
– Mieliśmy dużo sytuacji, żeby dogonić rywalki, nawet wyjść na prowadzenie. Niestety, błędy, które popełniliśmy, pozwoliły przeciwniczkom wyjść na jeszcze większe prowadzenie – powiedziała po meczu Małgorzata Rola, trener Akademii Piłki Ręcznej Radom.
Po raz kolejny o porażce zadecydowały niewymuszone błędy, których nawarstwienie doprowadziło do tego, że radomianki schodziły z boiska pokonane. Dla podopiecznych trener Małgorzaty Roli była to szósta porażka w bieżącym sezonie ligowym. Wynik nie najlepszy, toteż czuć niedosyt, choć szkoleniowiec radomianek przyznała, że jest zadowolona z zaangażowania, którym wykazują się jej podopieczne.
– Liczyliśmy na trochę więcej. Musimy jednak pamiętać, że jest to młody, niedoświadczony zespół, który tak naprawdę robi pierwsze kroki w tej pierwszej lidze, więc te porażki w ten cały sezon są wpisane. Mogliśmy tych meczów wygrać więcej. Udało nam się tylko dwa – dodała trener Rola.
O ile w poprzednim meczu domowym z Suzuki Koroną Handball Kielce rywalki były całkowicie poza zasięgiem radomianek, o tyle w sobotnim starciu z MKS-em Karczew śmiało można było pokusić się o komplet punktów.
– Nie ukrywam, że liczyłam na wygraną i jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo widać, że dziewczyny zostawiły w tym spotkaniu dużo zdrowia i walczyły o każdą piłkę. Nie mniej jednak popełniłyśmy zbyt dużo błędów i miałyśmy zbyt dużo sytuacji, których nie udało nam się wykorzystać – wyjaśniła Rola.
Szkoleniowcy obu drużyn zaznaczyli, że przeciwnicy niczym ich nie zaskoczyli. Radomianki okazały się dla gości równorzędnym przeciwnikiem, ale ostatecznie dyspozycja meczowa przeważyła szalę zwycięstwa na korzyść MKS-u.
– Bardzo dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu. Wiele nas nie zaskoczyło i cieszymy się z wygranego meczu oraz trzech punktów – powiedział z kolei Grzegorz Ankiewicz, trener MKS-u Karczew.
– Do tego spotkania byłyśmy przygotowane. Gorzej z realizacją. To, że wiemy o rywalu dużo, że oglądamy i analizujemy, nie sprawia, że zawsze jesteśmy w stanie przełożyć to na boisko. Tego elementu zabrakło. Nie potrafiłyśmy do końca tych wszystkich założeń wykorzystać na boisku – przyznała szkoleniowiec radomskiej drużyny.
W zespole radomianek zabrakło Julii Norek oraz Izabeli Pluty. Fakt ten zdaniem trener Roli nie wpłynął jednak znacząco na losy spotkania.
– Ten zespół to jest bardzo wyrównany zespół. Tak naprawdę może zagrać każda i prezentować taki sam poziom. Te zawodniczki nie miały wpływu na ten dzisiejszy skład. Nie skorzystałam i tak dzisiaj ze wszystkich zawodniczek, no ale nie zawsze jest tak, że wszystkie będą grały – powiedziała Rola.
W radomskim zespole wiodącą postacią była Małgorzata Michalska. Rozgrywająca gospodyń przed sobotnim meczem miała na swoim koncie 41 bramek, co dawało jej 4. miejsce w klasyfikacji strzelczyń. Warto jednak nadmienić, że zawodniczki, które znajdowały się nad nią, w bieżącym sezonie rozegrały po trzy mecze więcej.
– Od początku jak tu jestem, to większość gry spoczywa na moich barkach i lubię to. Lubię to, że dziewczyny wierzą mi i że rzucam te bramki – stwierdziła młoda rozgrywająca.
Michalska w ostatnim czasie została umieszczona na liście rezerwowej zawodniczek powołanych na najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski juniorek, które odbędzie się w dniach 13-20 grudnia w Zakopanem.
– To jest bardzo duże wyróżnienie, bo nieliczne osoby dostają się do kadry Polski. Będę pracować jeszcze bardziej, żeby trenerzy z kadry zauważyli, że się staram i że chcę tam być – dodała.
Rozgrywająca APR-u, mimo występów na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce, nie ukrywa swoich ambicji i zdradza, że klub ekstraklasowe są zainteresowane jej osobą.
– No na pewno jest jakieś zainteresowanie, ale na razie mamy swój plan tutaj w Radomiu i tutaj zamierzam go realizować – wyjaśniła Michalska.
Na ligowych parkietach zawodniczki APR-u zobaczymy dopiero w przyszłym roku.