W sobotnie popołudnie w hali Budowlanki kawa nie była potrzebna, bowiem szczypiornistki Akademii Piłki Ręcznej Radom zaserwowały porządny dreszczowiec, który wszystkich sennych postawił na nogi. Mimo iż podopieczne trener Małgorzaty Roli przegrywały niemal cały mecz, to na minutę przed końcem wyszły na prowadzenie, którego już nie oddały.
Radomianki zwyciężyły 30:28 i zapisały na swoje konto czwarte zwycięstwo w obecnym sezonie I ligi kobiet grupy C. Triumf smakuje wyjątkowo ze względu na fakt, iż łupem radomianek padła czwarta drużyna tabeli, która przed meczem była stawiana w roli zdecydowanego faworyta.
– Ja jestem mega zadowolona z moich dziewczyn, że tak fajny mecz dzisiaj zagrały. Skuteczny, bardzo mądry w ataku i rewelacyjny w obronie. W końcu mogły pokazać to, na co pracowałyśmy przez ostatni czas. W takich meczach potrzebny jest charakter i ten charakter moje dziewczyny pokazały – powiedziała po meczu Małgorzata Rola, trener APR-u.
Do przerwy radomianki przegrywały 13:15. Po zmianie stron podopieczne trener Małgorzaty Roli nie odstępowały swoich przeciwniczek nawet na krok, aczkolwiek niemal przez całą drugą część nie potrafiły wyjść na prowadzenie. Dwukrotnie doprowadzały do remisu i za każdym razem brakowało kropki nad „i” w postaci pójścia za ciosem. Sztuka ta udała się dopiero w samej końcówce. Przy stanie 26:26 Zuzanna Telus obroniła rzut karny, aczkolwiek wszystko wskazywało na to, że jej wysiłek pójdzie na marne, bo zawodniczki WKPR Wesoła Warszawa zainkasowały szybko dwa kolejne ciosy i na trzy minuty przed końcem wygrywały 26:28. Wówczas kontaktowe trafienie zaliczyła Julia Prokop, a chwilę później indywidualną akcję wykończyła Aleksandra Jańczyk, co na 120 sekund przed końcem dawało remis 28:28. Wówczas na wysokości zadania stanęła po raz kolejny młoda bramkarka APR-u, która broniąc, jednocześnie zapoczątkowała dynamiczną kontrę wykończoną przez wspomnianą wcześniej Prokop. Jednym słowem – wojna. Grające w przewadze jednej zawodniczki WKPR zmarnował kolejną szansę na 45 sekund przed końcem, co okazało się przysłowiowym gwoździem do trumny. Ostatnią akcję trafieniem dla radomianek zakończyła ich skrzydłowa Ola Głuszko, tym samym przypieczętowała pierwsze w bieżącym roku ligowe zwycięstwo.
– Od początku, jeszcze przed sezonem zakładałyśmy sobie, że będziemy grać bardzo szybko. Jeżeli grałybyśmy spokojniej, to myślę, że tego wyniku nie udałoby się przechylić na naszą korzyść, dlatego trzeba było zaryzykować i w tym przypadku to się opłacało – dodała Rola.
– Za szybko chcieliśmy kończyć akcje. Za szybko rzucaliśmy piłki do ataku szybkiego. Umawialiśmy się, że gramy atak pośredni. Niestety, chyba za szybko chcieliśmy i to był jak znalazł dla Radomia – stwierdził z kolei Maciej Kąkol, szkoleniowiec gości.
Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej pierwszej ligi kobiet zawodniczki APR-u miały spory okres przerwy, ale o odpoczynku nie było mowy. Czas ten został przeznaczony na ciężką pracę, która jak widać, zaprocentowała w meczu o stawkę.
– Tę przerwę wykorzystaliśmy we właściwy sposób. Na to wychodzi. Mam nadzieję, że ta forma, którą dzisiaj prezentowałyśmy, utrzyma się bardzo długo i że w każdym meczu będziemy tak zaangażowane i tak skuteczne, bo chcemy wygrywać. Moje dziewczyny są głodne zwycięstwa, więc w każdym meczu będziemy walczyć tak jak dzisiaj – zapewniała trener Małgorzata Rola.
Kolejny mecz ligowy zostanie rozegrany za dwa tygodnie. Wówczas APR na wyjeździe zmierzy się z JKS San Jarosław, ósmą siłą ligi, która na tę chwilę trafi do siódmego APR-u siedem punktów.