W odpowiedzi na nadużycia związane z systemem Pegasus minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak zapowiedział, że niezbędne jest stworzenie nowego narzędzia inwigilacyjnego.
Nowe rozwiązania mają służyć zwalczaniu szpiegów i terrorystów, a nie śledzeniu opozycji – przynajmniej tak deklaruje koalicja. Jednak nie wszystkich to przekonuje.
Prawo zostało w tyle
Minister Siemoniak ogłosił, że obecne przepisy dotyczące uprawnień służb są przestarzałe. Przykładem archaizmu jest możliwość monitorowania jedynie połączeń telefonicznych i SMS-ów. Prawo nie uwzględnia nowoczesnych narzędzi komunikacji, np. komunikatorów internetowych.
Nowe przepisy mają umożliwić dostęp do danych z aplikacji takich jak WhatsApp, Messenger czy Signal. Planowane jest także, aby dane były przechowywane na terytorium Polski, co ma pozwolić służbom na dostęp do informacji z przeszłości.
Podsłuchają w imię prawa
Nowa ustawa o komunikacji elektronicznej wprowadza istotne zmiany. Jednym z kluczowych zapisów jest zobowiązanie przedsiębiorców telekomunikacyjnych do gromadzenia danych transmisyjnych oraz lokalizacyjnych użytkowników. Tego typu dane mają duże znaczenie w walce z przestępczością, ale ich archiwizowanie wzbudza obawy o potencjalne nadużycia.
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz) w 2024 roku wydał wyrok potwierdzający, że polskie służby zbyt często korzystają z uprawnień inwigilacyjnych bez odpowiedniej kontroli sądowej. Wskazano, że polskie przepisy umożliwiały monitorowanie połączeń bez wiedzy obywateli oraz bez możliwości odwołania się do sądu.
Nie będzie łatwo
Minister Siemoniak zapewnia, że nowe narzędzia inwigilacyjne będą działały zgodnie z prawem. Problem jednak leży w technicznych aspektach monitorowania komunikacji cyfrowej. Większość nowoczesnych komunikatorów korzysta z szyfrowania typu end-to-end, co znacznie utrudnia dostęp do treści rozmów bez współpracy z właścicielami tych aplikacji, jak Apple czy Meta.
Ekspertka prof. Agnieszka Piskorz-Ryń uważa, że polski rząd nie jest technicznie gotowy na takie wyzwania, a jedynym realnym rozwiązaniem mogą być narzędzia podobne do Pegasusa. Służby, według niej, mogą pozyskać dane na etapie przed lub po ich zaszyfrowaniu, ale takie operacje wymagają zaawansowanej technologii i mogą wiązać się z nadużyciami.