W całej Polsce najmłodsi wrócili już do nauki stacjonarnej. Uczniowie 3 pierwszych klas szkół podstawowych mogą brać udział w normalnych lekcjach i spotkać się z rówieśnikami. Wprowadzenie w życie zaleceń ministerstwa nie było jednakowo łatwe dla każdej z placówek.
-Mamy tą komfortową sytuację, że tych klas 1-3 mamy 6. Mamy 3 piętra, tych sal na tyle wystarczająco, że tą przestrzeń można było zorganizować tak, że na każdym piętrze jest po dwie klasy w zupełnie oddzielonych miejscach, więc zostają w swoich miejscach, pracujemy bez dzwonków więc nie ma tych przerw takich zorganizowanych co 45 minut.- opisuje Katarzyna Gruszka, dyrektor PSP nr 7 w Radomiu.
Jak można było się spodziewać, po trzech miesiącach nieobecności nawet najbardziej oporni byli zadowoleni z powrotu.
-Pytałam czy są zadowoleni, że wrócili do szkoły, ale najpierw pytałam tak podchwytliwie czy jest ktoś niezadowolony, czy nie chcieliście przyjść do tej szkoły? Naprawdę proszę mi wierzyć, że nie było żadnego dziecka, nawet te, które chyba nie lubią chodzić do szkoły to już miały dosyć i szczęśliwie no prawie wszyscy, frekwencja naprawdę bardzo wysoka, bardzo się cieszę, bardzo dziękuję w tym miejscu rodzicom, że stanęli na wysokości zadania i mogliśmy tak sprawnie organizacyjnie wczoraj rozpocząć.- dziękowała Katarzyna Gruszka.
Powrót do szkół w naszym systemie edukacji ma kluczowe znaczenie dla rozwoju właśnie najmłodszych uczniów. Nauka zdalna już może rodzić bowiem negatywne konsekwencje.
-Ta podstawowa funkcja szkoły, która polega na tym, żeby nauczyć dziecko zupełnie bazowych kompetencji, czytania, pisania, rozumienia tekstu, które później, gdzieś tam od 4 klasy zaczynają być kluczowe żeby dziecko samo zaczęło się uczyć. Tutaj mogą powstać większe różnice niż do tej pory w zakresie tych kompetencji, właśnie w związku z tym, że po prostu niektórzy rodzice przejęli obowiązki szkoły i faktycznie dziecko pilnowali, żeby się uczyło, a część albo nie mogła tego zrobić albo były jakieś inne problemy.- zauważa dr Łukasz Tanaś, pracujący na Wydziale Psychologii SWPS w Warszawie.
Zdaniem dr Tanasia, którego specjalnością jest psychologia poznawcza, rozwoju i edukacji, zdalna nauka nie miała aż tak drastycznego wpływu na rozwój emocjonalny co na edukację najmłodszych. Dzieci nie funkcjonują w dużych grupach znajomych, przez co punktem odniesienia są dla nich tylko najlepsi koledzy i koleżanki. Inaczej jednak nauka zdalna może wpłynąć na młodzież.
-To są dzieciaki, które już raczej funkcjonują w dużych grupach i to zaczyna mieć dla nich spore znaczenie. Już nie mówiąc o tym, że z jednej strony to już jest wiek w którym to samodzielne nauczanie jest potencjalnie możliwe, ale różnice indywidualne mogą być gigantyczne, ponieważ dzieci nawzajem się nie kontrolują, nie widzą tego poziomu swojego w porównaniu, które mają zazwyczaj w szkole.- mówi dr Łukasz Tanaś.
Jeśli chodzi o wpływ zdalnego nauczania na postępy w nauce, w tym wieku duże znaczenie ma także indywidualne podejście ucznia do obowiązków.
-Część osób może mieć na tyle zasoby i możliwości, jakiś pokój u siebie w domu, gdzie ma czas na to, żeby się tą pracą samodzielną zajmować i to faktycznie robi, ma motywację ku temu. Część osób uzna, że to będzie okres rocznych ferii i właściwie przez to, że aktywność w szkole jest dużo łatwiejsza. Większość mówi, że jest zdecydowanie łatwiej niż było, ale z drugiej strony no pytanie na ile tej realnej wiedzy zostanie.- podkreśla adiunkt w Katedrze Psychologii Poznawczej, Rozwoju i Edukacji.
Odpowiedzi na to pytanie nie poznamy jeszcze przez jakiś czas. Pozostaje jedynie czekać na decyzje ministerstwa dotyczące powrotu starszych uczniów na szkolne korytarze.