Jak bumerang wraca temat skutków reformy szkolnictwa. Na wtorkowym briefingu Lewicy jej przedstawiciele zaprezentowali swoje postulaty dotyczące edukacji w Polsce. Ich zdaniem reforma Prawa i Sprawiedliwości przyniosła nieodwracalne szkody, którymi jest skażone młode pokolenie.
– Oto, co mamy: przeładowane szkoły, plany lekcji uczniów, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie I przygotowanie się do zajęć, braki kadrowe. W kraju brakuje 7 tysięcy nauczycieli. W dużych miastach dyrektorzy wypożyczają sobie nauczycieli na godziny lub zwracają się o pomoc do nauczycieli emerytowanych – powiedziała Anna Żytkowska-Prus, kandydatka do Sejmu.
Propozycja Lewicy jest następująca: co najmniej 3500 złotych brutto miesięcznie wypłacane prosto z budżetu państwa, a nie jak to było dotychczas – przez samorządy. Raport Komisji Europejskiej z września bieżącego roku dotyczący średnich zarobów nauczycieli w krajach Unii Europejskiej wygląda zatrważająco, bowiem polscy nauczyciele znajdują się w nim na szarym końcu.
– Nauczyciel po studiach licencjackich, rozpoczynający pracę, będzie mógł liczyć na pensję w wysokości 2600 zł brutto. W efekcie może dojść do sytuacji, w której woźny – nie ujmując nic tej profesji – będzie zarabiał więcej niż nauczyciel – dodała Żytkowska-Prus.
Przedstawiciele Lewicy poinformowali również, że nie zamierzają tworzyć podwójnych standardów. W szkole każdy ma mieć równe prawa i być traktowany w taki sam sposób.
– Chciałem też wspomnieć, że w naszym programie jest postulat o to, aby dzieci niepełnosprawne miały normalny dostęp do szkoły. Reforma szkolnictwa spowodowała, że dzieci niepełnosprawne nie uczą się tak, jak uczyły się wcześniej – stwierdził Ireneusz Sitarski, kandydat do Senatu.
Na briefingu poruszono również problem funkcjonowania telewizji publicznej. Ta mimo faktu, iż jest utrzymywana ze środków publicznych, jest zdaniem Sitarskiego generatorem propagandy pro-rządowej. W ostatnim czasie proces z TVP wygrała Konfederacja, która została pominięta w prezentowanym sondażu, mimo że przekroczyła próg wyborczy.
– Taka skala propagandy, jaka jest w tej chwili stosowana, jest niedopuszczalna. Jedna z organizacji proponuje zaskarżyć, bowiem środki wydawane na telewizję publiczną są środkami publicznymi, które łożymy na telewizję. One są w tej chwili wykorzystywane tylko w jednym celu, w celu propagowania Prawa i Sprawiedliwości – dodał Sitarski.
Zgromadzeni w czasie briefingu prasowego zapowiedzieli, że to nie ostatnia konferencja prasowa Lewicy przed wyborami.