Niezwykle ważne zwycięstwo odnieśli w miniony weekend zawodnicy radomskiej Broni. Podopieczni trenera Artura Kupca pokonali na własnym terenie 3:0 Concordię Elbląg. Do przerwy nic nie wskazywało na tak okazany triumf, natomiast po raz kolejny Broniarze wykazali się ogromną cierpliwością.
Mimo bezbramkowego remisu do przerwy, po zmianie stron drużynę z Elbląga już w 47. minucie meczu napoczął Przemysław Śliwiński. W 62 minucie meczu arbiter wskazał na wapno po rajdzie Piotra Golijasza, który został nieprzepisowo zatrzymany przez defensora gości. Do jedenastki podszedł Matheus Dias i skierował piłkę do bramki golkipera gości. Wynik na 3:0 w 86. minucie spotkania ustalił Michał Kielak.
– Spodziewaliśmy się trudnego meczu, bo Concordia do tej pory bardzo dobrze punktowała na wiosnę i miała bardzo dużo bramek strzelonych. Z drugiej strony wierzyliśmy w swoją siłę, bo od jakiegoś czasu ta nasza gra wyglądała dobrze i wygląda coraz lepiej – powiedział po meczu Wiktor Kupiec, II trener radomskiej Broni.
Dla Broniarzy zwycięstwo z Concordią to jednocześnie drugi triumf z rzędu. Wcześnie podopieczni trenera Artura Kupca wygrali na wyjeździe z KS Wasilków. Dzięki zainkasowaniu sześciu punktów w dwóch ostatnich potyczkach Broniarze wygrzebali się ze strefy spadkowej i na ten moment zajmują 14. pozycję. Będąca na piętnastym miejscu Lechia Tomaszów Mazowiecki ma co prawda tyle samo punktów, ale już szesnasta Concordia dwa oczka mniej.
– Jesteśmy pozytywnie nastawieni, bo tak jak powiedziałem na początku – dobrze to wygląda. Trzeba teraz tylko dołożyć jeszcze więcej i idziemy krok po kroku w kierunku celu, który chcemy osiągnąć – dodał Kupiec.
Z kolei szkoleniowiec gości nie krył swojego rozczarowania porażką w sobotniej potyczce i zdecydowanie nie zgadzał się z decyzją arbitra, który podyktował rzut karny na Piotrze Golijaszu. Po nieudanych wojażach w Radomiu Concordii widmo spadku z III ligi zajrzało bezpośrednio w oczy. Wszak podopieczni trenera Krzysztofa Machińskiego są na szesnastej pozycji, czyli na tę chwilę pierwszym miejscu w strefie spadkowej.
– Nie wywozimy stąd punktów i to jest dla nas smutne, choć mieliśmy takie plany. Dobrze zagraliśmy w ostatnim meczu, powalczyliśmy z Wikielcem. Wyciągnęliśmy z wyniku 3:1 na 4:3. Przyjechaliśmy tutaj, żeby wygrać, ale niestety Broń w drugiej połowie nas zdominowała – stwierdził Krzysztof Machiński, szkoleniowiec.
Piłkarze Broni nie mają wiele czasu na odpoczynek, bowiem już w najbliższą środę, 21. kwietnia zmierzą się na własnym boisku z Ursusem Warszawa. Początek tego meczu o godzinie 17:00.