Owady w przemyśle spożywczym? Choć na pierwszy rzut oka insekty wydają się mało apetycznym wyborem, to ich wartości odżywcze i wysoka zawartość białka sprawiają, że niektórym ekologom pomysł upowszechniania robaków jak najbardziej się podoba.
Unia Europejska, jako pionier w tej dziedzinie, planuje dalej rozszerzać listę jadalnych owadów. Jakie nowe gatunki mogą wkrótce trafić na nasze stoły?
Jedzenie dla ludzi o mocnych nerwach
W ubiegłym roku decyzje Unii Europejskiej dotyczące rozszerzenia listy jadalnych owadów wywołały mieszane uczucia wśród konsumentów. Obawy o to, że insekty staną się powszechnym składnikiem żywności, były na tyle silne, że skłoniły niektóre sklepy do wyraźnego poinformowania klientów o nieprzetwarzaniu owadów w sprzedawanych produktach.
Nowe przepisy, obowiązujące od stycznia 2023 roku, wprowadziły do sprzedaży larwy chrząszcza pleśniowego – żółtobrązowe larwy, które pomimo mało apetycznego wyglądu, są bogate w wartości odżywcze.
Kolejne „smakołyki” na horyzoncie
Wprowadzenie larw chrząszcza pleśniowego to tylko początek. Komisja Europejska wcześniej zaakceptowała również larwy mącznika, szarańczę wędrowną i świerszcza domowego.
Teraz Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) rozważa dopuszczenie do spożycia kolejnych gatunków, takich jak poczwarki samców pszczoły miodnej, czarna mucha żołnierska i pospolite trutnie. Po co? Aby stworzyć alternatywy dla tradycyjnego spożycia mięsa i nabiału.
Nowa żywność na wyciągnięcie ręki
Polska również wkracza na tę ścieżkę. Firma Hi-ProMinen z Robakowa pod Poznaniem jest liderem w tej branży; wykorzystuje białko z insektów do produkowania karmy dla zwierząt. Na świecie dzieje się podobnie – Singapur zatwierdził wprowadzenie aż 16 gatunków owadów do diety ludzkiej i zwierzęcej. Wśród nich znajdują się świerszcze domowe, afrykańska szarańcza wędrowna i jedwabniki morwowe.
Czy owady na stałe zagoszczą na naszych stołach? Europejskie i globalne inicjatywy wskazują na rosnące zainteresowanie tą formą żywności. Wysoka zawartość białka, niskie koszty produkcji i mniejszy wpływ na środowisko naturalne to tylko niektóre z argumentów przemawiających za tym mało apetycznym trendem.