Złodzieje rabatów stają się coraz większym problemem w polskich sklepach, w tym w popularnej sieci Biedronka. Ostatnio jedna z czytelniczek Onetu podzieliła się swoim doświadczeniem. Podczas zakupów w Nowym Targu, na których głównym celem kobiety było kupno masła na promocji, okazało się, że jej rabat został wykorzystany przez kogoś innego.
Jak to działa?
Wiele sieci sklepów oferuje programy lojalnościowe, dzięki którym klienci mogą kupować produkty w obniżonych cenach.
Użytkownicy korzystają z takich okazji regularnie; sprawdzają promocje i limity zakupowe. Jednak w przypadku niektórych towarów, jak masło w cenie około 3 zł za kostkę, istnieje możliwość zakupu tylko ograniczonej liczby sztuk. Zazwyczaj maksymalnie można nabyć trzy kostki, a dane o zakupach są zapisywane na koncie klienta.
Prosta metoda
Sytuacja komplikuje się, gdy klienci zaczynają podawać przypadkowe numery telefonów przy kasie. Osoba, która chce skorzystać z rabatu, nie musi mieć przy sobie karty lojalnościowej; wystarczy, że poda numer telefonu powiązany z programem. Jeśli trafią na numer posiadacza karty, mogą kupić więcej produktów w obniżonej cenie.
Wspomniana klientka, która za każdym razem podawała inny numer telefonu, kupiła w ten sposób nawet 100 kostek masła i zaoszczędziła kilkaset złotych.
Sporadyczne, ale problematyczne
Marek Złakowski, dyrektor ds. rozwoju relacji z klientem w Biedronce, przyznał, że tego typu kradzieże rabatów zdarzają się sporadycznie, jednak są problematyczne. Klienci mają możliwość zablokowania identyfikacji swojej karty lojalnościowej za pomocą numeru telefonu.
Zauważalne stają się nie tylko nieuczciwe praktyki, ale także potrzeba większej ochrony klientów korzystających z programów lojalnościowych. W obliczu rosnącej liczby oszustw warto zainwestować w zabezpieczenia, aby cieszyć się zakupami w niższych cenach bez obaw o nieautoryzowane wykorzystanie rabatów.