Choć praca policjantów opiera się na ochronie obywateli, to niestety ich służbowe pojazdy nie są chronione polisą autocasco. Oznacza to, że każdy funkcjonariusz, który podczas interwencji uszkodzi pojazd, musi pokryć koszty naprawy z własnej kieszeni.
Taka sytuacja może wpływać na podejmowane decyzje w trakcie akcji, ponieważ każda awaria może odbić się na wynagrodzeniu funkcjonariusza. W razie nieumyślnej winy policjant może zapłacić nawet trzykrotność swojego wynagrodzenia.
Bez zmian
Odpowiedzialność policjantów za uszkodzenia radiowozów wynika z braku zmian w przepisach. Funkcjonariusze odpowiadają za szkody wyrządzone podczas nienależytego wykonywania obowiązków albo ich niewykonania mimo takiej potrzeby. Wszystko zależy od interpretacji.
Na mocy tej ustawy policjanta można obciążyć kosztami naprawy pojazdu do wysokości trzykrotnego uposażenia, jeśli uszkodzenie wyrządzono nieumyślnie, natomiast w przypadku winy umyślnej – do pełnej wartości szkody.
Policjant może za swoje pieniądze kupić ubezpieczenie
Koszty napraw radiowozów mogą sięgać nawet kilku tysięcy złotych, co zmusza policjantów do kupowania dodatkowych ubezpieczeń. NSZZ Policjantów od lat próbuje zwrócić uwagę na ten problem, jednak znalezienie rozwiązania, które uwolniłoby funkcjonariuszy od konieczności ponoszenia tych kosztów, okazuje się niezwykle trudne.
Wysokie koszty zakupu polis przewyższają generowane straty, dlatego policjanci, zamiast liczyć na wsparcie instytucji, muszą na wszelki wypadek sami pokryć koszty ubezpieczenia.
Wolą ukarać
Praktyka wskazuje na to, że nawet w przypadkach, gdy prawo przewiduje możliwość odstąpienia od egzekwowania rekompensaty za uszkodzenia od policjantów, to nie jest to stosowane.
Zdarza się, że przełożeni sugerują policjantom, aby wzięli odpowiedzialność na siebie, zwłaszcza gdy posiadają własne ubezpieczenie. Przez to w kolejnych latach tylko rosną koszty ubezpieczeń.