W czasach humanizacji zwierząt zmienia się nasze podejście do czworonogów. Coraz częściej traktujemy nasze psy i koty jak członków rodziny i nadajemy im prawa porównywalne z tymi, które mają ludzie.
To zjawisko można dostrzec na wielu płaszczyznach, począwszy od bezpośrednich relacji z pupilami, po świadomość dotyczącą ich żywienia.
Ludzka identyfikacja
Jednym z najbardziej widocznych przejawów humanizacji zwierząt jest nadawanie im ludzkich imion. Jeszcze kilka lat temu popularne były takie imiona jak Azor czy Mruczek. Dziś coraz częściej słyszymy jako ktoś woła swojego psa imieniem np. Kubuś czy Franek. To zbliża zwierzęta do ludzkiej społeczności i sprawia, że stają się one integralną częścią rodziny.
Kolejnym elementem uczłowieczania zwierząt jest ubieranie ich w specjalnie zaprojektowane dla nich ubrania, od swetrów po kostiumy na specjalne okazje. Rynek pet beauty rozwija się nadzwyczaj dynamicznie: od szamponów, odżywek, przez perfumy, na lakierach kończąc.
Spa dla psa
Humanizacja przejawia się również w dostosowywaniu przestrzeni domowej do potrzeb zwierząt. Zwierzęta mają swoje legowiska, często wkomponowane w wystrój mieszkań, a także meble. Dbamy o ich higienę i relaks, inwestujemy w spa dla psów, masaże czy sesje terapeutyczne. To pokazuje, jak bardzo zależy nam na ich komforcie i dobrym samopoczuciu. Takie podejście już jest standardem, a nie chwilową modą.
Kontrowersje językowe
Humanizacja zwierząt wzbudza różne emocje. Dla jednych jest to przejaw nadmiernego rozpieszczania, dla innych – naturalny kierunek w relacjach z pupilami. Profesor Jerzy Bralczyk wywołał ostatnio burzę w mediach stwierdziwszy, że „pies nie może zostać adoptowany” i „nie może umrzeć”. Zdaniem profesora „adopcja” i „umieranie” to terminy zarezerwowane dla ludzi. Pies zdycha, a nie umiera – stwierdził popularny językoznawca.
Jego słowa spotkały się z krytyką miłośników zwierząt. Ich zdaniem zwierzęta należy traktować jak członków rodziny i nie należy deprecjonować ich odchodzenia (słowo zdychać jest bowiem według krytyków stanowiska profesora negatywnie nacechowane). To tylko pokazuje, jak ewoluuje nasze podejście do zwierząt domowych. Język jest jednym z elementów tej zmiany.