W erze cyfryzacji, gdy e-maile coraz częściej zastępują tradycyjne listy, wyniki badania zleconego przez „Rzeczpospolitą” mogą zdziwić.
Aż 79 proc. Polaków uważa, że tradycyjna papierowa korespondencja jest nadal potrzebna, zwłaszcza w kontaktach z urzędami i sądami.
Mimo planowanego rozłożonego w czasie wprowadzania e-doręczeń Polacy wciąż cenią tradycyjne usługi pocztowe. Prywatna korespondencja praktycznie zniknęła, ale wymiana informacji za pośrednictwem poczty papierowej wciąż ma duże znaczenie dla znacznej części naszego społeczeństwa.
Co trafia do naszych skrzynek?
Dziś częściej otrzymujemy listy, niż je wysyłamy. Z danych Ogólnopolskiego Panelu Badawczego Ariadna wynika, że 65 proc. korespondencji stanowią ulotki reklamowe, a 39 proc. to rachunki za prąd i gaz.
Ponad jedna trzecia ankietowanych przyznała, że w ostatnim czasie w swoich skrzynkach pocztowych regularnie znajdowała ulotki wyborcze.
Kto wysyła najwięcej listów?
Badanie zlecone przez Speedmail, alternatywnego operatora pocztowego wobec lidera – Poczty Polskiej, ujawniło, że najczęściej papierową korespondencję wysyłają:
- urzędy (48 proc.),
- banki (36 proc.),
- administratorzy budynków mieszkalnych (30 proc.),
- operatorzy telekomunikacyjni (20 proc.).
Wyniki badania wyraźnie pokazują, że mimo postępującej cyfryzacji Polacy nie są gotowi na całkowite zrezygnowanie z tradycyjnych usług pocztowych. Tradycyjna korespondencja wciąż odgrywa dla wielu z nich istotną rolę, zwłaszcza w oficjalnych kontaktach.
Poczta Polska jest trupem?
W Poczcie Polskiej (PP) od dawna źle się dzieje, czego nie ukrywa nawet obecny prezes spółki – Sebastian Mikosz. Jego zdaniem Poczta Polska przegapiła moment, w którym mogła zaistnieć w handlu internetowym i dostarczać paczki na wzór prywatnych firm kurierskich.
– Przez ostatnie 8 lat firma praktycznie opuściła rynek. Mam o to gigantyczny żal – powiedział Mikosz w wywiadzie dla PAP-u.
– Wyjście z długu technologicznego kosztuje około pół miliarda złotych. Musimy zakupić co najmniej 23 tys. komputerów i zainstalować nowe oprogramowanie. Operujemy na systemach, które mają nawet 20 lat – wyliczył prezes.
Czy PP pokona kryzys? Okaże się w najbliższych latach.